BELVEDERE

Restauracja Belvedere Łazienki Królewskie

Za każdym razem kiedy wchodzę w nierzeczywiście piękny świat Łazienek Królewskich, wspominam sceny z „Lalki” Bolesława Prusa. Kiedy Panna Łęcka krążyła po uliczkach debatując z Ojcem, a Pan Wokulski snuł kolejne plany realizowania swoich niezwykłych założeń. Aż trudno sobie wyobrazić, że park w XVIII wieku powstał jako zwierzyniec służący do polowań. Obecnie to zespół pałacowo-ogrodowy, którego głównym punktem zwiedzania jest Pałac na Wyspie – niegdyś budynek łaźni królewskich. Naturalnie to miejsce jest uważane jako najbardziej atrakcyjne. Ja z kolei, jestem zauroczona południową częścią ogrodów.

To właśnie tu znajdują się budynki Nowej i Starej Pomarańczarni usytuowane na przestrzeni zielonych trawników oraz małych fontann. Już od bardzo dawna marzyłam o tym, aby odwiedzić Restaurację Belvedere. To wyjątkowa przestrzeń, wypełniona historią bijącą poprzez wielkie okna, dostosowaną do oczekiwań dzisiejszych gości.

Marzyło mi się, aby przedstawić Wam wnętrze restauracji przy akompaniamencie pięknego słońca. Już nie mogłam się jednak doczekać odwiedzin i wybrałam przedwiosenną aurę. Jak się okazuje – wcale nie ujmującą.Przed Wami wiec wnętrza Belvedere w dzisiejszej krasie. Zajrzyjcie ze mną – być może wcześniej nie mieliście okazji.

Wejście nie zapowiada tego co nas czeka w środku. Lobby w hebanowym kolorze drewna w połączeniu z lustrami nadają bardzo wyrafinowany klimat. Wchodząc jednak na salę główną czujemy się jak w tropikalnym ogrodzie. Jak sama nazwa wskazuje – pomieszczenia były dostosowane niegdyś do przechowywania drzew pomarańczowych. Obecnie właśnie taka atmosfera wypełnia restaurację. Stoliki usytuowane są pod ściną bujnej, palmowej zieleni, gdzie każdy kącik wypełniony jest romantycznym stoliczkiem dla dwojga. Ponoć trudno zliczyć, jak wiele par zdeklarowało tu sobie pragnienie miłości na całe życie :)

Pokażę Wam dzisiaj również kojącą i za razem nowoczesną kolorystykę restauracji. Ogrom zieleni we wszelkich odcieniach przełamany jest tu fioletem, lustrem i mahoniem. Odrębną część stanowi ogród zimowy w eleganckich i subtelnych kolorach beżu. Nie mogę doczekać się wiosennych, weekendowych brunch’y w Belvedere.

Jak zapewne domyślacie się, kuchnia powinna być równie wyrafinowana. I taka jest. Jednak przedstawiona w formie, która nie tylko pozwala zaspokoić kubiki smakowe ale i pozwala po prostu nasycić się. Doskonale o ten balans dba Szef Kreatywny – Marcin Przybysz, we współpracy z Szefem Kuchni – Adamem Komarem. Mam w zwyczaju próbować dań lunchowych i niektórych ze stałego menu. Podczas mojej wizyty spróbowałam więc: Foie gras z piernikiem i różą, Suma z czarnym risotto, Dorsza z owsianką i cydrem, a na koniec – Sernik z białej czekolady z sorbetem malinowym. ( To ostatnie przejął Krzyś – prawie w całości ;) )

Uwielbiam wszelkiego rodzaju ryby w połączeniu z risotto, kaszami. Ale w połączeniu z owsianką do tej pory nie miałam okazji spróbować. PYCHA ! I sum z czarnym risotto i dorsz z owsianką były wyśmienite. Nic nie zmieniłabym w tych daniach. Jeśli chodzi o foie gras – słodycz róży i korzenny smak piernika odrobinę stłumił podstawę dania.( Po prostu uwielbiam lekko gorzki i miękki smak foie gras ) Konsystencja – cudowna i aksamitna. Sernik z białej czekolady nie jest moim ulubionym deserem, ale w kompozycji z delikatnie kwaśnym sorbetem wypadł rewelacyjnie lekko. ( Następną porcją już nie podzielę się z Krzysiem :) )

Kochani, jeśli chcielibyście zaskoczyć bliską Wam osobę, zaplanować subtelny, romantyczny wieczór, połączony ze spacerem w najpiękniejszym warszawskim otoczeniu – odwiedźcie Restaurację Belvedere. I proszę nie zapominajcie, że Belvedere prezentuje się równie pięknie w porach lunchu już od godz. 12.

Sama byłam zaskoczona, jak dogodny jest dojazd do restauracji. Autem bez problemu można podjechać niemal pod lokal, parkując na bezpłatnym parkingu od ul. Parkowej.

SMACZNEGO TYGODNIA :)

Pamiętaj – dbaj o to, aby sprawiać sobie i bliskim małe przyjemności :)

i nie zapomnij odwiedzić restauracji, w którą odwiedziłam ostatnio :)

Ania